sobota, 12 marca 2016

zima po espaniolsku

czyli małosłowna historia ostatnich 3 miesiecy na wyrywki











autostopem z domkiem na plecach


bogactwo


być



Altea, gdzie spotykamy Szymona a on nam daje najpiękniejszy dom życia


Relleu, Szymona miejsce życia, żywe muzeum mieszkalnych busów




w drodze


bardzo lubię to foto, ja w autobusie, granada, milion bagaży y hulajnoga, co nie zupełnie pomaga


badulina, czyli w górach z hipisią rodziną miesięczny retreat w busie na warzywach





i <3 warzywa

benalmadena pueblo, mission food in the city, czyli tęsknię za wanną


moja misja teraz związana jest na maxa z jedzonkiem, uczę się jak przyrządzać, ale przede wszystkim: co przyrządzać! więc tu moje odkrycie: 50% każdego normalnego posiłku powinno składać się z warzyw i owoców. ofkors nieprzetworzonych. najlepiej bio, czyli bez pestycydów, a jeśli nie ma takich dostępnych - trzeba je umyć. na zdjęciu kuchnia zawalona darmowymi warzywami, które miały być wyrzucone do śmieci po organicznym targu warzyw.

odkrycia: mmmmiętowy mango koko bongo (mango z odzysku, mięta z odzysku)

mleko sojowe można zrobić bez miksera:


a z resztów funky pasztet


największym odkryciem jednak zostaje jak do tej pory fasola, z której robi się ciapę, którą sie zamienia na ciasteczka, a hit hitów to ciastka z płynnym środkiem (!), jest i ola handlara na wspomnianym targu organicznym - tienda ambulada, czyli chodzący sklepik ;)

i ostatni etap tej zimy, który jutro kończę, czyli fuengirola. what can i say..